top of page
  • Zdjęcie autoraJoanna

Czy ja ogarniam.. ?

Koleżanka mnie kiedyś zapytała ze współczuciem: „Jak ty to wszystko ogarniasz?”

Chodziło jej oczywiście o moje jakże „skomplikowane” życie – mąż, praca, trójka dzieci, pies, sprzątanie, pranie, gotowanie. Otóż moje drogie panie. Nie ogarniam. Po prostu idę na żywioł J Nie ma instrukcji obsługi i nikt nie mówił, że będzie łatwo. Chciałam to mam.

Mąż ogarnia się sam. W większości przypadków. Nastolatki w sumie też. Czasem lepiej niż mąż. Ale to inna historia. Trzylatka wymaga najwięcej tego ogarniania, choć czasem mniej niż mąż. No dobra, żartuję. Dzieci to wyzwanie. Naprawdę. Nie będę ściemniać i mówić jaki to cudowny wspólny czas przez okrągły rok. Musisz poświęcić im 99% swojego czasu i siebie. Jesteś dla nich przykładem do naśladowania, więc pion starasz się trzymać 24h na dobę. Starasz się. Ale to się nie uda. Wpadki gwarantowane, nie ma opcji. Więc ogarniasz najlepiej jak umiesz.

„Mamo na jutro muszę przynieść mulinę, filc, karton, krepinę i fajnie by było dużo różnych ozdób” – mówi dziesięciolatka z uśmiechem o 21:15. I co? Ja nie ogarnę? Kilka telefonów, wiadomości na komunikatorach i „mamy to!” – wspólnymi siłami matek walczących o lepsze jutro.

Rano pośpiech jak zwykle szkoła, żłobek.. znowu nie zdążyli wyjść z psem. Przecież to „mój” pies, wyjdę z nim, a jakże. Przynajmniej to lubię. Chwila oddechu i spokoju. No i w końcu pracuję z domu to mam czas. Taaaaak.

Potknięcia się zdarzają, a i owszem, nawet częściej, niż bym chciała, ale nie można się na tym skupiać. Trzeba wyciągnąć wnioski i robić swoje. I co z tego że dzisiaj nie ma obiadu? Zjemy pizzę, ale będzie radość J Nieumyte podłogi? Pranie leży czwarty dzień i na prasowanie czeka? Oj tam, taka ładna pogoda, że rower wyciągnęłam i wycieczkę z dziećmi zrobiliśmy. Są rzeczy ważne i ważniejsze.

Czas płynie dzień za dniem, tydzień za tygodniem. A ja jakoś ogarniam tą naszą rzeczywistość. I jeszcze mam czas, żeby z przyjaciółmi się spotkać. Żeby do kina z mężem wyskoczyć. A i na masaż pójść, bo mi też od życia coś się należy. Jest dużo mniej „mnie” w moim życiu. Ale to jest też cena szczęścia bycia żoną i mamą. Trzeba chyba umieć znaleźć granicę i powoli ją przesuwać na swoją korzyść. Trzeba nauczyć się być trochę egoistką. Czasem wyjechać na weekend do lasu, do leśniczówki, gdzie nie ma zasięgu i naładować swoje baterie. Jesteśmy tylko ludźmi, nie maszynami. Mamy prawo nie być idealni.



11 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page